» Kto zostanie, kto odejdzie?

Nasza drużyna przygotowania do rundy wiosennej rozpocznie 7 stycznia, ale już teraz kibice spekulują, kto zostanie z obecnej kadry, a kto odejdzie? Wiadomo, że zostanie na drugą rundę Kamil Gęśla, który w czwartek przedłużył umowę o grę w Stali do końca czerwca. Przed świętami powinna zapaść klamka odnośnie Abela Salamiego. Nigeryjczyk żąda podwyżki, co zresztą żadną niespodzianką nie jest, gdyż taki scenariusz wypadków prorokowano jesienią. Jeden z dzeinnikarzy kieleckich stwierdził wprost po debiucie Salamiego w Stali, że jeżeli Abel strzeli dwie, trzy bramki, to poprosi o podwyżkę. Jak nie on, to jego menadżer. Raczej jednak mało prawdopodobne, że przed Salami ugnie się zarząd klubu.
– Pewnych granic nie możemy przekroczyć - mówi Marek Jarecki, preszs Stali. – Nie wydamy 10 zł, jak mamy 5. Jesteśmy solidnym klubem. W wirtualne gry nikogo nie będziemy wciągać, ale i my nie mamy zamiaru obiecywać coś bez pokrycia. To, że Salami sobie życzy tyle, a tyle, nie oznacza, że musimy spełnić jego zachcianki. Chciałbym zauważyć, że i bez Salamiego, który nie grał w końcówce rundy, Stal sobie radziła i wygrywała.
Co zrobi Salami, przekonamy się wkrótce.

Nakoulma, Hadzić i Gheczy?
Prawdopodobnie nie będzie wiosną w Stali Prejuce Nakoulma. Piłkarz rodem z Burkina Faso podpisał wstępną umowę z trzecioligowym Hetmanem Zamość, a więc z klubem, w którym grał przed przyjściem do Stali. Zanosi się więc na to, że w Stalowej Woli z trzech czarnoskórych piłkarzy grających w pierwszej rundzie zostanie tylko Longiunus Uwakwe, a więc ten... najlepszy. Ten, który występował z całej trójki najczęściej i najwięcej.
Co z innymi obcokrajowcami? Hadzić i Gheczy mają podpisane ze Stalą umowy do końca sezonu, ale o ich przydatności do zespołu zadecyduje trener Władysław Łach. Jeżeli szkoleniowiec uzna, że nie są mu potrzebni, to być może trafią do innych klubów. Ale może być też tak, że zostaną obydwaj i wypełnią kontrakt w całości.
– To nie jest tak, że ja się chcę kogoś na siłę pozbywać - mówił przed wyjazdem do domu trener Władysław Łach. – W naszej sytuacji najważniejsze jest to, żeby zostawć tych, co są w kadrze, a jeżeli będzie to możliwe, wzmocnić drużynę 2-3 piłkarzami. Wzmocnić nie uzupełnić.

Swoje chłopaki!
Trener Łach, jeżeli pozwolą na to finanse klubu, chciłaby dokoptować do każdej formacji po jednym piłkarzu. Pierwszym, który zgłosił chęć gry w Stali jest 26-letni Bartłomiej Piszczek, środkowy obrońca Górnika Wieliczka. Zna on dobrze trenera Łacha i trener Łach wie dobrze, na co stać rosłego defensora (191 cm wzrostu). Piszczek, który pochodzi ze Skawiny, a wcześniej grał także w Dalinie Myślenice, przymierzany był i to bardzo poważnie do gry w Cracovii, więc już ten fakt powinien być wystarczającą rekomendacją dla tego pana Bartłomieja, którego żona jest... stalowowolanką!
A skoro jesteśmy przy Wieliczce, to jeszcze jednego gracza Górnika chętnie widzianoby w Stali. Mowa o pomocniku Krzysztofie Lipeckim. 26-letni wychowanek Stali Nowa Dęba znajduje się w kręgu zainteresowań kilku klubów, nie tylko Stali. Po raz drugi namawia go do gry w Lublinie, trener Ryszard Kuźma. Latem z transferu do Motoru wyszły nici i teraz zabiegi o Lipeckiego zostały wznowione. A jeszcze wcześniej chrapkę na tego gracza miał Sławomir Adamus.
– Nie było nas stać na tego gracza - mówił rok temu ówczesny trener Stali, Sławomir Adamus. – On bierze pieniądze za granie, za pracę z grupami młodzieżowymi, a ponadto uczy w szkole i ma zamiar robić doktorat.

Uratował życie koledze!
Początkiem marca Lipecki wsławię się czynem, który opisywała prasa całego kraju. Gdyby nie jego szybka interwencja życie mógł stracić jego koega z drużyny.
Oto cytat z jednej z gazet, która relacjonowała tamto zdarzenie:
„Była 52. minuta minuta meczu III ligi małopolskiej między Stalą Rzeszów a Górnikiem. Wojcieszyński w powietrznym pojedynku został przypadkowo uderzony w tył głowy przez Wojciecha Reimana. Napastnik Górnika padł jak rażony gromem i zaczął się dusić.
- Obaj piłkarze leżeli, ale mój kolega był bardziej poszkodowany. Po uderzeniu w potylicę dostał drgawek, nie mógł złapać powietrza, a do tego doszedł szczękościsk - relacjonuje Lipecki, od stycznia magister rehabilitacji krakowskiej AWF i jednocześnie ratownik WOPR. - Wojtek leżał nieprzytomny, choć oczy miał otwarte. Przytrzymałem mu język, by się nie udusił. To rutynowe czynności, jak przy epilepsji - opowiadał Lipecki. Jak sam przyznał, była to jego pierwsza interwencja na potrzebującym pomocy człowieku. Wcześniej ćwiczył na manekinach lub kolegach ze studiów.”
Kto jeszcze oprócz „Lipy” i Piszczka wzmocnić ma Stal w rewanżach? Cierpliwości... Do inauguracji wiosennej rundy jeszcze trzy miesiące..