» Relacja pomeczowa ze sparingu Siarka - Stal 0:3 (0:1)

Przemysław Pałkus najpierw nie wykorzystał karnego dla “Stalówki”, a później zdobył gola z akcji.

Nawet w sparingach piłkarze dwóch naszych najlepszych drużyn, Stali Stalowa Wola i Siarki Tarnobrzeg i nie mają chwili wytchnienia. Nie dość, że “gonią” na treningach, to jeszcze musieli w środę biegać po nasiąkniętym boisku. Po meczu nogi bardzo bolały, a dla piłkarzy obecny okres jest jakby szkołą przetrwania.

Stal: Wierzgacz - Ławecki, Wieprzęć, Maciorowski, Trela - Krawiec, Drozd, Uwakwe, Hadzić - Pałkus, Gęśla oraz Wietecha, Piszczek, Lipecki, Iwanicki, Lebioda.
Piłkarze obu naszych drużyn są w okresie pracy nad wytrzymałością. Treningi nie są lekkie, a tu jeszcze sparing na miękkim boisku, które dodatkowo zmoczył jeszcze padający deszcz.

MIAŁA BYĆ ZIMA

Kiedy w Siarce umawiano sparingi nikt nie liczył, że na początku lutego będzie taka temperatura. Gdyby był śnieg i lekki mrozić, można byłoby pokopać piłkę z przyjemnością, a tak…

- Grać trzeba, bo i w lidze, szczególnie w tych pierwszych wiosennych spotkaniach, warunki mogą być różne - słusznie zauważył trener Siarki Stanisław Gielarek.
Stal wygrał zasłużenie, a mogła wyżej, bowiem w 38 min meczu wykonujący rzut karny Przemysław Pałkus trafił piłką w słupek. W sparingach wynik schodzi na drugi plan, ale jednak kibice Siarki mogą czuć zaniepokojenie. Wszak “Siarkowcy” przegrali trzeci mecz z rzędu. Najpierw ulegli KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:1, następnie przegrali z Wisłoką Dębica 0:2, a wczoraj ze Stalą Stalowa Wola 0:3.

- Graliśmy z drużynami drugo i trzecioligowymi. Pewnie, że można umówić sparing z drużyną z okręgówki, nastrzelać jej goli i chodzić zadowolonym. Ale czy o to chodzi? Ja wolę grać, nawet przegrać, z silniejszym - mówi Gielarek.

BIEGALI… POZA BOISKIEM

W wyjściowym składzie Stali pojawili się piłkarze, którzy do tej pory pełnili rolę rezerwowych, jak Stanisław Wierzgacz, Marek Drozd czy Aldin Hadzić.
- Chcemy, by każdy z zawodników zagrał w sparingach mniej więcej w tym samym wymiarze czasowym - tłumaczył Daniel Kijak, drugi trener stalowowolskiego zespołu.

W “Stalówce” zabrakło niedysponowanych jeszcze po kontuzjach i chorobie Gergelyego Gheczyego, Abela Salamiego i Łukasza Stręciwilka, którzy tylko biegali poza boiskiem. Ich koledzy, którzy zagrali w meczu w Tarnobrzegu, pokazali się z niezłej strony, a pierwszy gol autorstwa Tadeusza Krawca, zdobyty głową po dośrodkowaniu Longinusa Uwakwe, do złudzenia przypominał tego zdobytego przez stalowowolskiego pomocnika jesienią w drugoligowym meczu z Lechią Gdańsk (2:2).