» Do Jastrzębia za trzy punkty

Drugą porażką u siebie zakończyło się spotkanie Stali Stalowa Wola z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Nasi zawodnicy nie byli drużyną gorszą od rywali. Tym razem zaprezentują swoje umiejętności  telewidzom w całej Polsce w sobotnim meczu z GKSem Jastrzębie. Będzie to także okazja do przełamania fatalnej passy w spotkaniach wyjazdowych. Zachęcamy do lektury wywiadu z obrońcą Stalówki Bartłomiejem Piszczkiem.
 

 
Rozmowa przed meczem
 

MMM: Przegraliście ostatni mecz ligowy z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale nie odstawaliście od rywala.

Bartłomiej Piszczek: No tak. Przez pierwsze pół godziny meczu to my przeważaliśmy. Gdybyśmy lepiej wykańczali akcje, być może objęlibyśmy prowadzenie. Wtedy Podbeskidzie musiałoby zmienić taktykę, która polegała na wychodzeniu z własnej połowy z groźnymi kontrami. Jedna z tych kontr, po przecięciu długiego podania, zakończyła się bramką. Taka jest piłka. Zabrakło nam szczęścia. Mam nadzieję, że w którymś ze spotkań karta się odwróci i to nam będzie sprzyjało szczęście.
 

MMM: Pierwszą bramkę w tym meczu zdobyło Podbeskidzie. Zdołaliście wyrównać po bramce Abela Salamiego w 64. minucie. Co sprawiło, że zamiast grać z większym animuszem straciliście drugą bramkę?

BP: Wydaje mi się, że po wyrównującej bramce za bardzo się cofnęliśmy. Przy drugim golu dla Podbeskidzia zachowaliśmy się beztrosko. Mogliśmy wyjść ze środka obrony do strzału, zablokować go. Wcześniej nasz środkowy pomocnik zbyt łatwo dał się ograć Łukaszowi Matusiakowi. Piłka po strzale tego zawodnika niestety wpadła pod rękami Tomka Wietechy do bramki. Tomek narzekał na stan murawy, mówił że piłka przed nim skozłowała i przez to padł gol.
 

MMM: Ta pechowa porażka mobilizuje Was dodatkowo do walki w następnym meczu?

BP: Do Jastrzębia jedziemy po zwycięstwo. Chcemy się pokazać, ponieważ to spotkanie ma być transmitowane w telewizji. Liczymy na naszych kibiców, gdyż są nam bardzo potrzebni. Mam nadzieję, że nie będą już mieli takich problemów jak w Łodzi. Remis nie do końca nas satysfakcjonuje, więc liczymy na 3 punkty.
 

MMM: Te punkty by się przydały. W ostatnich siedmiu meczach zdobyliście ich zaledwie 4. Jednak w tym sezonie Wasz dorobek w meczach wyjazdowych to tylko 3 punkty. Na dodatek w meczach, które transmituje TVP nie udało się jeszcze Stali wygrać. Doczekamy się przełomu w sobotę?

BP: Chcemy w końcu przerwać zła passę w meczach wyjazdowych. Myślę, że nastąpi to już w meczu z GKSem Jastrzębie. Mam nadzieję, że wygramy i od tej pory kibice będą oglądać w telewizji same zwycięstwa Stali.
 

MMM: W ostatniej kolejce jastrzębianie pokonali w Łodzi miejscowy Widzew. Będą podbudowani tym zwycięstwem i mocno skoncentrowani, czy też przystąpią do meczu z Wami lekko rozluźnieni?

BP: GKS u siebie na pewno będzie groźny. Pamiętam nasz ostatni mecz z tym rywalem. Po niecałych 40 minutach gry przegrywaliśmy już trzema bramkami. Taki scenariusz nie może się teraz powtórzyć. Wyjeżdżamy ze Stalowej Woli w dniu meczu, ale mam nadzieję, że nie wpłynie to na naszą postawę. Rywale po spotkaniu z Widzewem będą podbudowani, ale będziemy z nimi walczyć o zwycięstwo.
 

MMM: Myśli Pan, że już w tym meczu będzie Wam sprzyjało szczęście?

BP: Nie ma co liczyć na szczęście. Trzeba dać z siebie wszystko. Jedna porażka i możemy znaleźć się w dolnej części stawki. Tabela bardzo się spłaszczyła. Musimy zdobywać punkty, bo z meczu na mecz spadamy coraz niżej.
 

MMM: Jak przyjął Pan wiadomość o wylosowaniu Stali Sanok w 1/8 Pucharu Polski?

BP: Trafił nam się rywal z niskiej półki. Sanoczanie grają w IV, czyli właściwie starej V lidze. Pokazali już, że nie są łatwym przeciwnikiem. Jest to rewelacja Pucharu Polski. W Sanoku także musimy dać z siebie wszystko, wyjść pierwszym składem i wygrać. Nieważne w jakim stylu. Mamy szansę zapisać się w historii klubu i osiągnąć osobisty sukces. Ewentualny ćwierćfinałowy dwumecz z silnym rywalem ucieszyłby kibiców, a dla nas stanowiłby szansę do pokazania swoich umiejętności w meczu z mocnym zespołem. Już teraz chciałbym zaapelować do naszych kibiców: sprawcie, żebyśmy my, a także kibice i piłkarze z Sanoka w trakcie meczu pucharowego, czuli się nie jak w Sanoku, ale jak w Stalowej Woli.
 

MMM: Trener Łach jakiś czas temu mówił, że piłkarze nie mają wypłaconych premii za Puchar Polski w poprzednim sezonie. Czy te kwestie zostały uregulowane?

BP: Z tego co mi wiadomo, jeszcze nie. W tej edycji obiecano nam, że pieniądze z PZPNu za Puchar Polski zostaną przeznaczone na premie dla nas. Nie mamy na to gwarancji pisemnej. Czy działacze dotrzymają słowa dowiemy się w czerwcu. Wtedy pieniądze ze związku mają trafić do klubowej kasy.
 

MMM: Dziękuję za rozmowę.

Źródło: wstalowej.pl