» Przebudzili się po przerwie

Zarówno piłkarze stalowowolskiej Stali, jak i kibice, których coraz mniej pojawia się na stadionie przy ul. Hutniczej, pragnęliby jak najszybciej zapomnieć o pierwszej połowie pojedynku z krakowskim Hutnikiem. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach u grających o utrzymanie, czyli w piłkarskim żargonie "o życie" gospodarzy, zupełnie tego życia nie było widać.

 Krakowianie natomiast co i rusz zagrażali bramce strzeżonej przez Wietechę. W 17. min minimalnie niecelnym strzałem popisał się Stolarz, a tuż po nim bramkarza gospodarzy próbował zaskoczyć Madejski. Nieco później po błędzie Drabika w polu karnym piłkę przejął Kwieciński i huknął na bramkę Stali, na szczęście dla miejscowych futbolówka trafiła w poprzeczkę. W odpowiedzi po doskonałym dośrodkowaniu Radawca groźnie strzelał Bednarz, co z tego, skoro obok słupka. Goście skrzętnie wykorzystali taką indolencję piłkarską i strzelecką miejscowych. Wprawdzie w 39. min. nie udało się to Jasiakowi, któremu piłkę spod nóg wybił Drabik, jednak pięć minut później golkiper gospodarzy musiał wyciągać piłkę z siatki. A umieścił ją tam Madejski, który po złym wybiciu Drozda przejął futbolówkę w polu karnym i bez problemów ograł rozpaczliwie interweniującego Wietechę.

Po przerwie na boisku zobaczyliśmy zupełnie inną Stal. Piłkarzom nie brakowało już ochoty do gry, jednak długo nie przekładało się to na zmianę niekorzystnego wyniku. W 60. min. Krawiec dobrze obsłużył znajdującego się w polu karnym siedemnastoletniego Judę, jednak ten uderzył obok słupka. Również młodemu Judzie gracze Stali po części zawdzięczają zdobycie wyrównującej bramki. To on bowiem w 75. min. został sfaulowany przez Czajkę tuż przed polem karnym Hutnika. Rzut wolny w znakomitym stylu wykorzystał Radawiec, a bramkarz gości, pomimo rozpaczliwej robinsonady, nie miał do powiedzenia.

Po zdobyciu wyrównującej bramki gospodarze ruszyli do ataku. W 78. min. szczęścia, niestety bez powodzenia próbował Radawiec, podobnie zresztą jak trzy minuty później. Goście mogli zmienić wynik pojedynku w 83. min., gdy Drabik tuż przed polem karnym sfaulował Wiącka. Sprawiedliwość próbował wymierzyć sam poszkodowany, jednak trafił w mur stalowców. Gospodarze otrzymali swoją ostatnią szansę już w doliczonym czasie gry, jednak po wrzutce Ozoga w pole karne Drozd posłał piłkę nad bramką.

***

0-1 Madejski (44.)

1-1 Radawiec (75.)

STAL: Wietecha – Kasiak, Drozd, Drabik, Sałek (53. Pająk), Krawiec, Szarowski, Ożog, Radawiec (86. Pietrasiewicz), Bednarz (46. Włoch), Juda.

 HUTNIK: Sotnicki – Stanula, Atanaskowić (46. Wiącek), Pasionek, Czajka, Kaczor, Stolarz (79. Kępa), Kostera, Madejski, Jasiak (73. Antas), Kwieciński (44. Swenda).

Sędziował: Marcin Szrek (Kielce). Żółte kartki: Drabik, Krawiec, Szarowski oraz Wiącek. Widzów: 600.

***

PO MECZU POWIEDZIELI:

Sławomir Adamus, trener Stali:

– I znów po kolejnym meczu kolejny raz czujemy niedosyt. Nie wszystko się jednak w życiu udaje i nam nie udało się zgarnąć pełnej puli w pojedynku z Hutnikiem. Cieszę się z tego wyniku, bo różnie ten mecz mógł się ułożyć, przy stanie remisowym jedna kontra gości mogła przynieść naszą porażkę. Jestem zadowolony z postawy drużyny, po stracie bramki, zawodnicy nie odpuścili, podjęli walkę. Są zmotywowani, wiedzą o co grają i myślę że będzie dobrze.

Robert Kasperczyk, trener Hutnika:

– Mam ogromne pretensje do swoich zawodników za grę w drugiej połowie. Oddaliśmy środek pola i nie radziliśmy sobie ze zmieniającymi pozycje gospodarzami, dochodziło do bałaganu w kryciu i do groźnych sytuacji w polu karnym. Jestem pełen uznania dla piłkarzy Stali za to, co pokazali właśnie w tej części gry. Cieszę się z remisu, cieszę się z postawy zespołu w pierwszej połowie i mam nadzieję, że zespół ze Stalowej Woli zapewni sobie utrzymanie.

raks

Super Nowości z dnia 02_05_2005