» Stalówka remisuje z Kmitą.

Piłkarze pierwszoligowej Stali Stalowa Wola po słabym spotkaniu tylko zremisowali z Kmitą Zabierzów, który prezentował się lepiej, ale był nieskuteczny.

Wśród gości pojawiło się trzech byłych graczy "Stalówki”

- Trener narzekał, że tylko albo wygrywamy, albo przegrywamy mecze. No to mamy i pierwszy remis w tym sezonie - żartował po meczu z Kmitą obrońca "Stalówki”, Jakub Ławecki. Podział punktów bardziej szczęśliwy był dla gospodarzy, bo to przyjezdni byli groźniejsi.

Kibice w Stalowej Woli liczyli, że nasi "odkują się” za wcześniejszą porażkę z Widzewem w Łodzi, tym bardziej, że w ubiegłym sezonie ograli Kmitę 3:1. No i na dodatek na pięć dotychczasowych zwycięstw w tym sezonie cztery zanotowali na własnym stadionie. Ale na śliskiej murawie, przy padającym deszczu, górował jednak futbol z Małopolski…

MOŁDAWIANIN BYŁ SŁABY

Wśród gości widzowie mogli oglądać w akcji starych znajomych. W Kmicie, drużynie która swoją nazwę wywodzi od średniowiecznego rycerza, gra bowiem aż trzech byłych "stalowców”.

W tym jeden wychowanek stalowowolskiego klubu, Wojciech Fabianowski, a także Piotr Powroźnik i Jan Cios. Zwłaszcza dla "Fabiana” mecz był szczególny.
- Trochę bałem się przyjęcia mnie przez stalowowolskich kibiców, ale nie było aż tak źle - przyznał napastnik Kmity, który zmarnował w meczu jedną "setkę”, gdy spudłował w pierwszej połowie z kilku kroków.

Mało brakowało, a "Fabian” wróciłby do Stalowej Woli na początku sezonu, bo nie był zadowolony z tego, jak wiedzie mu się w Zabierzowie. Nie grał w podstawowym składzie, a w "Stalówce” na pewno by się przydał, bo w zielono-czarnych barwach nie gra zbyt wielu dobrych napastników. Ale kto wie, może temat powrotu Wojtka wróci w przerwie zimowej.

Tym bardziej, że niedawno w Stali próbowany był napastnik z Mołdawii i został odesłany do domu, a trener Łach uznał, że wszyscy, którzy przyjeżdżali do Stalowej Woli na testy, "są słabi”. A co do Fabianowskiego, to na razie poprawił swoją sytuację w Kmicie, regularnie gra już w pierwszej "jedenastce”.

TEMAT POWROTU

Piotr Powroźnik pojedynek w Stalowej Woli zakończył za to przedwcześnie, zszedł z boiska już w pierwszej połowie.

- To coś z mięśniem uda - krzywił się obrońca Kmity, gdy utykając schodził do szatni. Za to Jan Cios po spotkaniu żartował ze sponsorem Stali, Tadeuszem Kwiecińskim, żeby ten "przypilnował” tematu jego powrotu w zimie do Stalowej Woli. Widać, że byłych zawodników ciągnie jednak do "Stalówki”…

A sam mecz nie zachwycił, zwłaszcza w wykonaniu Stali. Jak mówił Kuba Ławecki, ciężko grało się naszym w błocie po kostki, a rywale lepiej dostosowali się do warunków. Można było się jednak i naocznie przekonać, dlaczego Kmita strzelił do tej pory zaledwie cztery gole w sezonie i nie zdobył żadnej od… 16 sierpnia. Bo z kilku naprawdę niezłych okazji przyjezdni nie potrafili wykorzystać żadnej.

Gospodarze takich nie mieli, choć w drugiej połowie kibice na stojąco zagrzewali ich do boju, śpiewając "Stalówka gol!”. W naszym składzie widać było też brak kontuzjowanych Jaromira Wieprzęcia i Adriana Bartkowiaka. Obaj mają wrócić na kolejny mecz, z Podbeskidziem Bielsko-Biała w sobotę w Stalowej Woli. Natomiast już we wtorek stalowowolanie o godzinie 15.30 podejmują w Pucharze Polski GKS Bełchatów. Trener Władysław Łach ma dać szansę w tym meczu zawodnikom, którzy do tej pory grali mniej.